Gwiazdeczka, która była całym światem (*)

PhonedJam

Moja ukochana chomiczyca zdechła kilka lat temu. Do tej pory to przeżywam.

Jak zwykle w wakacje byłam u babci. Już następnego dnia miałam wyjechać w góry, ale tak się nie stało. Wróciłam do domu zaraz po klinice.
Z uśmiechem na ustach wstałam, ale coś mi nie pasowało. Dopiero później zrozumiałam, czemu.
Wyjechałam do klinki okulistycznej. Już miałam wchodzić, gdy nagle mamie zadzwonił telefon. Z zapartym tchem czekałam. Nagle mama dała mi tatę. Powiedział mi on to, co ludzie kochający swoje zwierzęta boją się usłyszeć lub zobaczyć: że Gwiazdeczka zdechła. Ramiona zaczęły mi się trząść, nogi stały się jak z waty. Przypomniałam sobie wszystkie piękne chwile. Obie lubiłyśmy się tak samo, no może ja ją kochałam bardziej. Przeżyła wielki stres związany z przeprowadzką, przeżyła próbę pożarcia przez kota (którego napuściła na nią moja kuzynka). W końcu jej serduszko nie wytrzymało.

Gwiazdeczko, na zawsze zostaniesz w mojej pamięci!

Nutella

Przykre ... (*) Smutny

PhonedJam

Szkoda, że byłam na wakacjach... Może bym ją pożegnała? Smutny

Nutella

Zwykle zwierzaki odchodzą za tęczowy most w nocy, tak jak mój Wenturek. Ale mam nadzieję że ona zrozumiała tą sytuację Wesoly

Ruby998

Och... To takie smutne... Aż mi serce ściska... To takie przykre... Ale myślę, że tam za tęczowym mostem Gwiazdeczka jest szczęśliwa.

PhonedJam

mam nadzieję, bo chciałabym się zabić, gdyby okazało się inaczej... dzięki za te słowa pociechy... i tak się dzieje na tym świecie...